Czwartek, 18 sierpnia 2011
Wakacje. Dzień 5 - Słowacja - Jezioro Orawskie
Dzisiaj miałem problem ze wstaniem , ale w końcu zebrałem swoje dupsko, zjadłem i wyjechałem trenować silną wolę. ;)
Trasa wiodła w inną stronę i zabłądziłem przez to w centrum Zakopca zwiedzając po drodze skocznię( bardzo chciałem ją zobaczyć i się przypadkiem udało podczas treningu) oraz "krupówki".
Nadrobiłem przez to kilka kilometrów. Trochę mnie to podłamało , ale motywacja ciągle we mnie siedziała ,żeby zrobić to pierwsze "sto" w górach.
Wreszcie trafiłem na właściwą drogę i miałem zjazd aż do samego Tvrdosina czyli prawie pod cel - Jezioro orawskie.
To zdecydowanie najpiękniejsza trasa z całego urlopu - to czego szukałem.
Zdjęcia tego nie oddają , a wielka szkoda.
Docieram bez problemu do jeziora, siadam , robię kilka zdjęć i wracam , bo treningo to trening.
Trasa powrotna ta sama z tym ,że teraz pod górkę.
Ostatnie kilometry takie dość smutne , bo to w końcu ostatnie chwile w górach podczas tego urlopu.
Podsumowując; mieszkałem w mało atrakcyjnym miejscu przy zakopiance i miałem sporo problemów ze snem. Mimo to podczas pierwszego w karierze szosowca górskiego urlopu przejechałem prawie 400 km przez pięć dni. Wypiłem 8, 5 litra płynów , zjadłem 5 kit - katów , kilka wafelków.
Nabrałem mięśnia kolarskiego na nogach i już jestem myślami przy kolejnych urlopach na rowerze nie koniecznie w Polsce.
Widok na Tatry z Kościeliska.
No i słowacka granica. Drugi dzień po za granicami kraju.Moja Merida - żeby nie było ,że ściemniam. ;)
Słowacja prawie na gorąco. ;)
No i Jezioro orawskie.
H. Z - 1:28:55 35%
F. Z - 1:28:10 35%
P. Z - 0:04:57 2%
Szkoda ,że nie wybrałem się w grupie z innymi kolarzami , bo nie ma się do kogo odezwać podczas jazdy, a nie chodzi przecież w takich chwilach tylko o trening.
Jeśli ktoś kiedyś będzie miał ochotę lub będzie coś planował to może śmiało się ze mną skontaktować.
Wakacje 2012 już na mnie czekają. ;)
Tym, którzy czytają i przebrneli serdecznie dziękuję , wszka nie piszę tego tylko i wyłącznie dla siebie , a staram się zainteresować innych tym sportem oraz przedstawić swoje "dokonania".
Pozdrawiam ;)
PS. Teraz pozostało mi zaliczyć maraton przed zakończeniem sezonu. Może się uda...
Trasa wiodła w inną stronę i zabłądziłem przez to w centrum Zakopca zwiedzając po drodze skocznię( bardzo chciałem ją zobaczyć i się przypadkiem udało podczas treningu) oraz "krupówki".
Nadrobiłem przez to kilka kilometrów. Trochę mnie to podłamało , ale motywacja ciągle we mnie siedziała ,żeby zrobić to pierwsze "sto" w górach.
Wreszcie trafiłem na właściwą drogę i miałem zjazd aż do samego Tvrdosina czyli prawie pod cel - Jezioro orawskie.
To zdecydowanie najpiękniejsza trasa z całego urlopu - to czego szukałem.
Zdjęcia tego nie oddają , a wielka szkoda.
Docieram bez problemu do jeziora, siadam , robię kilka zdjęć i wracam , bo treningo to trening.
Trasa powrotna ta sama z tym ,że teraz pod górkę.
Ostatnie kilometry takie dość smutne , bo to w końcu ostatnie chwile w górach podczas tego urlopu.
Podsumowując; mieszkałem w mało atrakcyjnym miejscu przy zakopiance i miałem sporo problemów ze snem. Mimo to podczas pierwszego w karierze szosowca górskiego urlopu przejechałem prawie 400 km przez pięć dni. Wypiłem 8, 5 litra płynów , zjadłem 5 kit - katów , kilka wafelków.
Nabrałem mięśnia kolarskiego na nogach i już jestem myślami przy kolejnych urlopach na rowerze nie koniecznie w Polsce.
Widok na Tatry z Kościeliska.
No i słowacka granica. Drugi dzień po za granicami kraju.Moja Merida - żeby nie było ,że ściemniam. ;)
Słowacja prawie na gorąco. ;)
No i Jezioro orawskie.
H. Z - 1:28:55 35%
F. Z - 1:28:10 35%
P. Z - 0:04:57 2%
Szkoda ,że nie wybrałem się w grupie z innymi kolarzami , bo nie ma się do kogo odezwać podczas jazdy, a nie chodzi przecież w takich chwilach tylko o trening.
Jeśli ktoś kiedyś będzie miał ochotę lub będzie coś planował to może śmiało się ze mną skontaktować.
Wakacje 2012 już na mnie czekają. ;)
Tym, którzy czytają i przebrneli serdecznie dziękuję , wszka nie piszę tego tylko i wyłącznie dla siebie , a staram się zainteresować innych tym sportem oraz przedstawić swoje "dokonania".
Pozdrawiam ;)
PS. Teraz pozostało mi zaliczyć maraton przed zakończeniem sezonu. Może się uda...
- DST 106.29km
- Czas 04:17
- VAVG 24.81km/h
- HRavg 138 ( 69%)
- Kalorie 2628kcal
- Sprzęt Merida Road Race 880-16.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!